Feministki oczywiście powiedziałyby, że wszystko. Wiadomo,
mężczyzna to takie niepotrzebne coś, co
tylko je, śpi, beka, pryka i skarpety mu śmierdzą. Od dawna jednak
wykoncypowałam sobie, że feministką to chyba nie jestem i trochę inny
światopogląd na miejsce tegoż podmiotu w moim życiu mam. Powiem więcej, uznałam
nawet, że podmiot ten jest fajnym dodatkiem do kobiety, który ją wspiera,
kombinuje co tu zrobić, żeby było bardziej lepiej niż gorzej, jest świetnym
materiałem żeby się z niego pośmiać i nawet się o to nie obrazi. Nie
generalizujmy więc, że faceci nie są doceniani. Przeciwnie – bowiem my kobiety,
powiedziałabym, że doceniamy ich czasami do tego stopnia, że obyć się bez nich
nie możemy i przyklejamy się do nich na 24 godziny na dobę. Nie potrzebni nam
przyjaciele, znajomi, hobby, bo mamy faceta i możemy z nim robić naprawdę
wszystko. Ałaaa. Tylko czy go to wszystko interesuje?
A właściwie to co nam
do tego ?
Są sprawy tak niezbadane, że nie śniły się ani
najstarszym filozofom, ani współczesnym bizneswoman, a i nawet Kuba Wojewódzki
na ten temat się nie wypowiadał. Są bowiem takie sytuacje, kiedy warto działać
samemu, przez co (wiem, to nie do pomyślenia), ale możemy wprowadzić jeszcze
więcej radości i zażyłości w naszym małym, przytulnym, domowym gniazdeczku.
Co więc warto robić bez mężczyzny – trochę z własnego przykładu, trochę z zasłyszenia:
BIEGANIE
Fakt faktem moja kondycja pozostawia dużo do życzenia. Ale
przecież, nie od razu każdy biega na 10 kilometrów albo zostaje maratończykiem.
Wszystko w swoim tempie i czasie, no i ważne, że się staram, prawda? Poza tym
nie mogę biegać bez muzyki. Podejrzewam, że mogłabym biegać bez butów, ale nie
bez muzyki. No i… skoro bieganie ma odprężać, to wiecie, wyłączam się trochę.
Myślę sobie o niebieskich, fioletowych a nawet różowych migdałach. Wybieguję
stres z pracy, obawy o przyszłość no i… tak właściwie kompletnie czasami
zapominam o tym, że biegnę.
Pewnego dnia, kiedy
zakładałam już buty i zbliżałam się ku wyjściu, Marcin stwierdza, że idzie ze
mną. No dobra. Fajny pomysł. Przecież razem ZAWSZE raźniej.
Przedstawiam zatem mój monolog myślowy 5 minut później.
O matko. A jak on będzie biegł szybciej ode mnie? Nie
nadążam. Motyla noga, biegam na poziomie przedszkolaka, a te żółte spodenki
niezupełnie są twarzowe. Kurna… ta dziewczyna w tym obcisłym topie mnie
wyprzedziła. Zaraz wyprzedzi Marcina. I dlaczego ten top do cholery jest aż tak
obcisły? A jak rozwiąże mi się but i
będzie musiał zatrzymywać się i na mnie czekać? Zaraz odwróci się i z litością
będzie patrzył na moją czerwoną, spoconą twarz. Może powinnam biegać jednak w
pełnym makijażu… Widziałam takie utrwalacze, których podobno ani brud, ani
kurz, ani śnieżyca ani nawet promieniowanie od UFO się nie ima. Ale jestem
zmęczona. To dopiero tu? Przecież ja zaraz się zadyszę i przygryzę sobie ten
język zwisający mi do pasa. Nie dobiegnę. Coooo? Co Marcin? Coooo mówisz? Że
niby dlaczego mam przyciszyć muzykę? Przecież nie jestem wcale aż tak głucha!
A… że but mi się rozwiązał…
ZAKUPY
Tak, zakupy też przerabiałam. I wiecie co? Zakupy z facetem
to żadna frajda. Jemu naprawdę niekoniecznie chce się koczować pod
przymierzalnią i przynosić Ci: rozmiar większą niebieską sukienkę, te krótkie
czerwone spodnie, dwie bluzki z kotem i kaszmirowy, łososiowy (jaki?! Przecież
to się je!) płaszczyk. On naprawdę jest w tym momencie głodny, zeżarłby konia z
kopytami i tylko z uprzejmości przysłuchuje się Twojemu dyskursowi z
ekspedientką, która maska do włosów będzie lepsza – arganowa czy kokosowa. Dla
kobiety zakupy to ma być przyjemność. W większości przypadków mężczyzna tak
bardzo jest zainteresowany tymi zakupami, jak ty meczem albo boksem (oczywiście
są wyjątki). Na zakupy weź przyjaciółkę. Spędzicie razem czas. Pośmiejecie się
z facetów. Ona zrozumie, że nie wchodzisz do sklepu żeby kupić, tylko poprzymierzać.
Tymczasem baw się na zakupach, zrób z tego rozrywkę! Po faceta możesz zadzwonić, jak torby masz
już za ciężkie. Albo gdy masz już wybrane buty i potrzebny Ci ktoś, kto Ci
potwierdzi, że nie rozlecą się po pierwszym założeniu. Na pewno Ci pomoże. Gdy
po prostu go poprosisz i nie potraktujesz Go jak przedmiot. A gdy w domu,
zrobisz mu niespodziankę i zaprezentujesz się w nowej sukience, na pewno
doceni!
PLOTECZKI
Wiecie jak facet wyobraża sobie piekło? Stolik bab i on
jeden. Załóżmy jakaś Basia, Asia, no i
ON.
Basia: Och, widziałam
Olę! Jak ona przytyła. Rzucił ją ponoć ten jej dla jakiejś licealistki! Haaa!
Dobrze jej tak! Zołza z niej była. Pipa przyczepiła się kiedyś do mnie na
mieście. Ponoć te cycki to ona sobie operacyjnie powiększyła! Stać ją było, bo
on tyle zarabiał..i z nosem do góry chodziła. Teraz ma. Słyszałam, że zmieniła
pracę i teraz się do szefa przystawia
Asia: Zgadza się. Do mojej pracy się przeniosła. A tam to
się liczy tylko ten kto umie w dupę wleźć. Tam człowieka w ogóle nie doceniają. Ja na przykład tyle robię! Tak się staram.
Lojalna jestem! Z moim wykształceniem tyle propozycji miałam. I zostałam. Tak
bardzo tam teraz cierpię.
ON (nie wytrzymuje i nieopatrznie się odzywa): No to zmień
pracę.
Kasia i Asia (w myślach): No głupi jakiś.
DO KINA NA
ROMANTYCZNY FILM
Nie no, możesz Go zabrać przecież. Przeżyje. Tylko nie zdziw
się potem, jak w najbardziej ckliwym i romantycznym momencie usłyszysz obok
swojego fotela chichranie, wybuch śmiechu czy wręcz niepohamowane pianie.
Uważaj też, żeby nie zadławił się popcornem. Chrapanie też dopuszczalne. I
kąśliwe komentarze. Sama wiem, bo też nie przepadam za tego typu kinem i
solidaryzuję się tu w głębokim bólu z mężczyznami. Do mnie kiedyś też po
„Zmierzchu” dwa dni koleżanka prawie się nie odzywała. Acha, i nie zdziw się też,
kiedy jeszcze przed seansem On opowie Ci całą historię: poznali się, zakochali,
ale jedno nic o tym nie wiedziało, w tle jakaś trzecia osoba, ale jednak
prawdziwa miłość wygrała, potem jakiś kryzys, ale ostatecznie i tak wszystko
zakończy się happyendem. Coś w ten deseń. No skubany, skąd wiedział?
NIE JESTEŚMY TACY
SAMI
I to jest oczywiste. Jednak czy naprawdę sobie to uświadamiamy?
Fajnie mieć faceta, ale super też mieć własne zajęcia. A jak już mamy tego
faceta, to… cieszmy się z tego i Go szanujmy. Miejmy własną sferę i niech oni
mają swoją. Oczywiste niby. Ale widziałam, jak faceci cierpieli po „50 twarzach
Greya”, jak byli zdesperowani, gdy naokoło nich kobiety trajkotały jak opętane,
a wczoraj, gdy byłam na zakupach widziałam smutne spojrzenie kolesia, wlokącego
się jak pies za swoją dziewczyną do każdego sklepu z rajstopami, stanikami i
ciuchami. I mogłabym przysiąc, że burczało mu w brzuchu. Więc może nie do końca
to takie oczywiste.
Może byłoby inaczej gdybyśmy przestały traktować faceta jak
prosiaka, kanalię, idiotę który nic nie rozumie, któremu na nas nie zależy i w
którym nie mamy oparcia. Może mogłybyśmy traktować po prostu faceta jak faceta
– zrozumieć, że jest inny niż my, nie wszystko lubi i nie zawsze mu się
wszystko chce. I miejmy też swoje sfery. Dla własnej satysfakcji i własnego
zdrowia. Swoje chwile samotności. Bo w przeciwnym razie, któreś z nas może
wypaść z tego przytulnego gniazdka, albo oboje bardzo szybko się sobą zmęczymy
i odlecimy.
Napisałaś całkiem feministyczny tekst, a mówisz, że nie jesteś feministką. ;) Idea feminizmu jest taka, że kobiety i mężczyźni są równi wobec prawa, są tak samo ważni (ale to nie znaczy, że są tacy sami w sensie biologicznym) czyli stoją tak samo wysoko w hierarchii. Chodzi o to, że kobiety mają prawo iść do pracy, zarobić tyle samo, nie być traktowane przedmiotowo, mieć swoje pasje, swoje zdanie, a mężczyzna nie jest od rządzenia. Równi nie oznacza tacy sami. No i obie strony powinny się szanować. ;)
OdpowiedzUsuńTakże podsumowując, o ile nie uważasz, że kobiety są od mężczyzn głupsze, powinny nie mieć swojego zdania, siedzieć w domu i usługiwać i zaspokajać swojego pana-mężczyznę to jesteś feministką!
PS a poza tym odłamy feminizmu są różne - bardziej i mniej skrajne
O. nawet nie widziałam. Przyznam się, że chyba bardziej stereotypowo wcześniej postrzegałam feministkę! Jako ten rodzaj kobiety, który chodzi ze sztandarem krzycząc, że mężczyzna jest niepotrzebny i podobny do robaka! Ale to chyba jednak nie to. Chyba należy się doedukować! :)
OdpowiedzUsuńWierz lub nie, ale na początku mój mąż lubił zakupy odzieżowe ze mną. Potem stwierdziłam, że ja sama nie znoszę chodzenia po sklepach i biegam coraz szybciej - wtedy wymiękł i uznał, że powinnam to robić sama. W efekcie raz na ruski rok idę do sklepu sama i coś tam na szybko kupuję.
OdpowiedzUsuńNatomiast również uważam, że pewnych rzeczy wręcz nie powinno się robić razem, nawet nie dla samej zasady, by robić pewne rzeczy oddzielnie., Po prostu różnimy się, i nieludzkim byłoby oczekiwać, że ta druga osoba będzie się męczyć uczestnicząc w tym, co kocha pierwsza.
Wierzę, bo ja mojego Marcina też nieopatrznie wzięłam. Zrobiłam mu kanapki na drogę, ale nie pomogło :) No, cóż uczymy się na błędach. Potem odkryłam, że ja na zakupach bawię się o wiele lepiej sama i nawet już jak potem wyrażał umiarkowaną chęć, to Go nie brałam :)
UsuńZ (nie)wspólnymi zajęciami trafiłaś w sedno - bo przecież w związku nie chodzi o to, żeby stopić się z partnerem w jedną nierozerwalną całość, lecz aby zachować siebie w czymś, co chce się budować razem. przecież nasza druga połowa nie zakochuje się w swoim odbiciu w naszej duszy, lecz w nas jako indywiduach... bla, bla, bla - można mnożyć banały, ale koniec końców fakt, nie warto wszystkiego robić razem. :)
OdpowiedzUsuńAno. Mam też wrażenie, że im więcej różnic w nas i rzeczy, które "można mieć swoje" tym druga osoba ciekawsza :) W takim stopieniu w nierozerwalną całość, nie bardzo chyba można wytrzymać :)
UsuńZgadzam się z Tobą w 100%. Zakupy z moim mężem, jeszcze jak kupujemy coś jemu to we dwojkę sprawniej nam idzie. Natomiast jeśli ja sobie chcę coś kupić, on nudzi się już po 15 min. Zdecydowanie wolę robić zakupy, sprzątać, iść na plotki bez niego. Ogólnie mam taką zaletę, że obecnie pracuję z domu i lubię ten czas kiedy siedzę sobie przed komputerem w ciszy z kubkiem kawy i kotem a mój mąż wraca dopiero po południu. Jestem wtedy o wiele bardziej produktywna.
OdpowiedzUsuńJa też, jak mój Marcin gdzieś wychodzi (Marcin nie czytaj dalej!), to nie umieram z tego powodu. Można się świetnie bawić z mężczyznami, ale bez nich też :)
UsuńFaktycznie nie moze wszystkie robic zawsze razem. Facet do czasu bedzie znosil wszystko ale zawsze jest jakas granica zeby zaglaskac kotka.Tak czy siak i jednej i drugiej stronie potrzebna jest odrobina oddechu. Wg mnie albo sie nie znam albo nie da sie wszystkiego robic razem;)
OdpowiedzUsuńNie da się. Znasz się nad tym doskonale! :)
UsuńZakupy z facetem to koszmar, kazdy ciagnie w swoja strone, jeden (facet) jak najszybciej do kasy, ja kobieta jeszcze troche pobiegac po sklepie. Ale bieganie z facetem ma swoje zalety, jedna glowna bezpieczenstwo, jezeli biegamy w jakims parku, czy lasku. Pozdrawiam serdecznie Beata
OdpowiedzUsuńTo prawda, ale wiesz... jakoś nie mogę w pełni korzystać z przyjemności biegania, jak truchta obok ktoś znajomy. To prawda, na pewno jest to bezpieczniejsze, ale chyba nie dla mnie. Staram się biegać raczej w bezpiecznych miejscach i w dzień i mam nadzieję, że wystarczy :) Poza tym... w sytuacjach ekstremalnych zawsze można zabrać ze sobą gaz pieprzowy :)
UsuńJak mam iść z moim mężem na zakupy, to jestem chora. Jest konkretny - idzie tylko po to, co potrzebuje, broń Boże wychylić się poza ustaloną listę zakupów. Ja za to lubię polawirować między alejkami, popatrzeć na jakieś nowości itp. A jak idę na ciuchy, to znikam na długo, a jego szlag trafia, że po co to przymierzam, czy na pewno jest potrzebne, po co tyle na raz i w ogóle. Ehhhh.... Faceci ;-)
OdpowiedzUsuńNo właśnie :) Dlatego, nie ma jak koleżanka! :)
UsuńUdało Ci się - uśmiechnęłam się :) I to nie raz i nie dwa! Bardzo trafne przemyślenia, uważam dokładnie tak samo. W każdym związku powinien być czas na bycie razem i bycie osobno :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCudnie! I to jest właśnie to co dodaje mi sił i motywuje :) Dziękuję Ci!
UsuńZ tym, że się nie obrazie jak się z niego będziemy śmiać, to chyba się jednak nie zgodzę ;) Może jeszcze sam na sam owszem, ale absolutnie nie przy innych!
OdpowiedzUsuńNo to jeszcze zależy na jaki temat i w jaki sposób się żartuje ;)
OdpowiedzUsuń