Nie mów że jest już
za późno.
Ryszard Kosek, W kapliczce, 2002. |
My Polacy lubimy narzekać. Jesteśmy w tym zasadzie
mistrzami. Gdyby przeliczyć, ile czasu w ciągu dnia albo pogawędek z przyjaciółmi
lub spotkań rodzinnych przeznaczamy na komentowanie, jak źle jest w kraju, jak
mało płacą w pracy, że nic się nie organizuje, wszystko jest be i fuj myślę, że
załapalibyśmy się na jakiś rekord. Kiedyś słyszałam, że w Anglii, kiedy ktoś Cię
zapyta, jak leci, ludzie opowiadają tylko o pozytywnych rzeczach. Jest
wspaniale, radzę sobie – nawet jak łamie mnie w krzyżu i przed momentem jakiś
wielki nietoperz zagryzł mi kota. Chciałoby się powiedzieć, tak, ale w takich
krajach nie mają przecież na co narzekać. Jest cudownie. U nas nie ma NIC
POZYTYWNEGO. Zupełnie nic. Jesteś pewny? A zastanawiałeś się kiedyś nad tym, że
to my kreujemy własną rzeczywistość ?
W sobotę podjęliśmy gości. Chciałabym napisać, że wizyta
była fantastyczna, a nie przypominała raczej ekspedycji panikarsko-wywiadowczej
i, że naprawdę nie ma żadnego, dla mnie najmniejszego problemu, że ciśnienie wcale
nie podnosi mi się na tyle, że można za jego pomocą wydobyć Titanica z dna
oceanu. Boję się napisać więcej, bo nie
jestem w tym momencie ani trochę obiektywna, bo zmieniam się w małego demona.
Bo może wyjaśnijmy sobie na wstępie: jestem harmonikiem, człowiekiem, którego
czasami można nawet łatwo wykorzystać, bo nade wszystko LUBIĘ ludzi. Do jednego momentu. Do momentu, gdy ktoś nie zalezie
mi za skórę. Dopóki ktoś nie wbije mi
szpili tak delikatnie, ale tak głęboko, że nie będę potrafiła przejść nad tym do
porządku dziennego. I gdybym miała pewność, że nie skrzywdziłabym przy okazji
osób, które kocham i szanuje, wykrzyczałabym niektórym prawdę prosto w twarz.
Na szczęście, czas mija szybko. I poza tą wredną dygresją i
plucia jadem (tak, teraz przez 10 minut poczuję się lepiej), spotkanie się
skończyło i przyjmijmy, że jest sobotni wieczór, a ja idę, frunę na NOC MUZEÓW. To jest ten czas – ruszyć tyłek
i przestać zamykać się w małym dusznym pokoju, w czterech ścianach. Noc, kiedy
można zrobić coś innego. Nie lubisz? A próbowałeś? Można to samo zobaczyć w Internecie?
Uwierz. To naprawdę nie to samo.
Toruńskie Muzeum Etongraficzne to raj dla moich potrzeb
osobisto-kulturalnych. A w dodatku, do zobaczenia była Kolekcja
Sztuki ludowej i nieprofesjonalnej Bolesława i Liny Nawrockich.
Dlaczego byłam zachwycona? Po pierwsze, ta wystawa naprawdę
była cudowna. I wcale nie trzeba być znawcą. A po drugie jeszcze cudowniejsze
były historie tych ludzi. Historie ludzi, którzy skończyli edukację na 2-3
klasie szkoły podstawowej, którzy żyli całe życie ciężko pracując, którzy
często zostali pozbawieni dachu nad głową. Którzy czerpali z życia do końca,
nawet jak w życie smakowało goryczą. Dla których, NIGDY NIE BYŁO za późno.
Historia ludzi, którzy zaczęli rzeźbić i malować wieku 50, 75, 80 lat. Pani,
która całe życie opiekowała się zwierzętami, a gdy spłonął jej dom, musiała żyć
na łasce innych ludzi, była naprawdę szczęśliwa, bo mogła nie rozstawać się
dzięki temu ze swoimi krówkami i świnkami i miała czas na rzeźbienie swoich
przyjaciół. Kobieta, która chodziła do szkoły tylko dwa tygodnie, sama uczyła
się pisać i czytać, mieszkała w domu z kozami, a ułożyła jeden z
najcudowniejszych wierszy, jaki czytałam. Rysunki kredkami, farbkami, na szkle,
figurki w drewnie. Oglądaliśmy później te prace z Marcinem w internecie, ale bez
historii, z wypłowiałymi kolorami, nie widząc struktury - żadna to była
przyjemność.
W jednej z chat,
na zewnątrz muzeum była też wystawa pewnego ówczesnego szewca z pasją
fotograficzną. Jeżeli ktoś wszedł i zobaczył fotografię młodych rodziców nad
trumną swojego 3-4 letniego synka z innymi dziećmi wokół, gwarantuję, że nie
zapomni tego i własnych emocji do końca życia.
Można też się nauczyć chodzić na szczudłach.
Muzeum Halika, w którym byliśmy już nie raz. Tym
razem podróże Malinowskiego i Witkacego, a poza tym przeniesienie w zupełnie
obcy świat. Naprawdę nie trzeba brać kredytów na podróż do Afryki, żeby już
teraz dowiedzieć się czegoś ciekawego. Odłóżmy to na później!
W muzeum Kopernika, rachunek za pobyt w piwiarni
ojca Kopernika, a Dom Eskenów przerósł moje wszystkie wyobrażenia o tym
miejscu. Podróż przez Toruń, podróż przez historię. To wspaniałe miejsce, gdzie
dzięki gadżetom z XXI wieku można przenieść się w czasie do neolitycznego
Torunia. Gdzie, technika uzupełnia historię i wspaniale z nią współgra. Gdzie
nie uwierzysz, że miecz dwuręczny mógł być tak
wielki.
Nogi nas bolały. Zaliczyłam chyba 5000 schodków.
Biliśmy zmęczeni i tacy… rozentuzjazmowani. Wycieczkę skończyliśmy przy
grającej świetlnej fontannie, gdzie muzyka i doznania wizualne doprowadziły
mnie do… zadowolenia. Gdzie mogłam przytulić się do Marcina i przestać myśleć.
Pomyślałam, że na tym właśnie powinno polegać życie.
Pominę może ludzi, którym oczywiście się nudziło.
Przebiegli przez wystawy, nic nie czytając, za to robiąc sobie milion fotek
typu: „ja i grot strzały”, „ja i kupa komara w bursztynie”, „ ja i obraz
jakiegoś faceta w koronie”. Na Boga, korzystajmy z techniki, ale nie dajmy się
zwariować! „Można porobić zdjęcia eksponatów i pooglądać przecież w domu!” Żart taki. Sceniczny. Pominę komentarze typu: „To głupie”, „Nudne”, „A
co w muzeum Kopernika robią przyrządy lekarskie?. To bez sensu”. Że też nikt
nie wpadł na to, że Kopernik był też lekarzem. Był też obcokrajowiec, który
łamanym polskim mówił do oprowadzającej go dziewczyny. „Jak wy tu macie ładnie
i dzieci mogą się bawić”.
Wiecie, że Noc
Muzeów jest za darmo, prawda? Nie ma też nic i wszystko jest be, bo to MY kształtujemy w 80% swoją rzeczywistość. I nie mów mi proszę, że
nie można, że jesteś za stary, że nie masz środków, że się nie da.
***
Znacie ten kawał?
-Czemu teściowa ma dwa zęby?
- Jeden do otwierania kapsli, a drugi żeby ją bolał.
Nie mów mi o teściowej. Ile ta mi nerwów zdarła przez ostatni miesiąc to się w głowie nie mieści...
OdpowiedzUsuńDrugi akapit- jakbym czytała o sobie, witam w klubie:)
W tym roku brakło czasu i sił, ale za rok obowiązkowo wybieram się na noc muzeów;) nie wiem jeszcze gdzie, pewnie Katowice, ale pojadę:) dałaś mi kopa motywacyjnego wiesz? Nawet nie wiesz jak mocnego.
DZIĘKUJĘ!
ps. tu dzieckokoszmarow.ownlog.com ;)
Nie mów mi o teściowej. Ile ta mi nerwów zdarła przez ostatni miesiąc to się w głowie nie mieści...
OdpowiedzUsuńDrugi akapit- jakbym czytała o sobie, witam w klubie:)
W tym roku brakło czasu i sił, ale za rok obowiązkowo wybieram się na noc muzeów;) nie wiem jeszcze gdzie, pewnie Katowice, ale pojadę:) dałaś mi kopa motywacyjnego wiesz? Nawet nie wiesz jak mocnego.
DZIĘKUJĘ!
ps. tu dzieckokoszmarow.ownlog.com ;)
dopóki żyjemy, na większość rzeczy nie jest za późno.
OdpowiedzUsuńto narzekanie na wszystko dookoła jest straszne. i oczywiście to wina wszystkich innych dookoła tylko nie nas samych, że nam się źle żyje ;)
Ja się jej dorobię oficjalnie za 5 tygodni:)
OdpowiedzUsuńWitam w klubie ^^
Piszesz fajne i niegłupie teksty, mam tylko jedną prośbę, wyjustuj tekst. Tak od razu lepiej się czyta ;)
OdpowiedzUsuń