Nikt z nas nie jest samotną wyspą. To chyba wie się samo przez się. Na świecie obecnie żyje 7,3 miliarda ludzi. Nic dziwnego, że większość z nas ma więc kogoś, na kim się wzoruje. I tak dla niektórych z nas wzorem jest Leonardo Di Caprio, dla innych Curt Cobain, a jeszcze dla innych Matka Teresa. Po co jednak szukać tak daleko, kiedy wokół nas jest mnóstwo inspirujących osób? Poznajcie więc Martę, którą poznałam na studiach na filologii. Marta we wpisie gościnnym, pokrótce opowie Wam o swojej miłości do sportu. Inspirujcie się więc i korzystajcie!
Rozgrzewka:
Cześć, jestem Marta.
Skończyłam filologię Polska na UMK w Toruniu, jednak moja dalsza droga zawodowa potoczyła się zupełnie inaczej. Na początku studiów marzyłam o byciu nauczycielka, jednak udzielanie korepetycji trochę mnie zniechęciło do tego. Zaczęłam uczęszczać na fitness. Dokładnie pamiętam tę chwilę! Siedziałam szatni i, za sprawą fajnie zbudowanej instruktorki, zaczęłam w głowie wyobrażać sobie siebie z umięśnionymi rękoma. Wiedziałam już, że zrobię wszystko, by tak wyglądać, ale też pójść o krok dalej. Gdy zdecydowałam się na kurs, wiele osób mi odradzało ten pomysł, bo "co to za zawód", "to obciach", "nie uda Ci się", "nie dasz rady". Paradoksalnie takie słowa jeszcze bardziej mnie zachęciły do tego, by spróbować.
Jak ważne jest to, że robimy coś z uśmiechem! Radość, jaką czerpię ze sportu sprawiła, że objawy, podobno nieuleczalnej choroby tarczycy, z którą przyszło mi się zmagać ponad rok temu, zniknęły. Wyniki są wzorcowe. Znalazłam swój sposób na odstresowanie, upust nerwów i negatywnych emocji.
Każdy z nas ma w sobie potencjał. Każdy może go znaleźć. Pasja...potem może okazać się sposobem na życie.
Robiłam cały czas swoje. Szłam drogą, która mnie zainteresowała. Czasem to był marsz, czasem sprint, a czasem podjazd ;)
Choroba, z którą przyszło mi się zmagać, chciała skutecznie zniechęcić mnie do tego, co robię. Nie miałam kondycji, byłam ciągle śpiąca, zmęczona. Zaczęły się problemy z wagą - ciało zaczęło puchnąć, kilogramy zaczęły wzrastać. Ale starałam się nie załamywać. Chciałam z jednej strony wziąć wolne, żeby nikt nie widział mnie w takim stanie, z drugiej strony nie wiedziałam czy to kiedykolwiek ustąpi? Spróbowałam się nie załamywać, bo jeśli bym nie robiła tego, co kocham, wszystko inne straciłoby sens. Walka z chorobą i jej objawami nie byłaby skuteczna, teraz to wiem. Chciałam walczyć z nią, by odzyskać kondycję, sprawność, chęć do życia oraz figurę. Chociaż to właśnie figura była na pierwszym miejscu. Niestety. To bardzo okrutny zawód, jeśli chodzi o sylwetkę. Jest ciągła presja na sześciopak, wyrzeźbione ramiona. Bo jak to tak... Stoisz przed lustrem, obserwuje Cię grupa ludzi. Jest się ciągle poddawanym ocenie. To jest zarówno miłe, jak i męczące, bo presja.
Zachorujesz, zaczynasz tyć... Czyżby koniec pracy w zawodzie? Niekoniecznie. Ja swoje mankamenty szybko zaczęłam ukrywać - długie, szerooookie spodnie i luźne koszulki. Część osób się zorientowała, że coś jest nie tak, a część wprost pytała czy ma gratulować potomka.
Dla mnie to było jak strzał w twarz, ale z czasem nauczyłam się o tym mówić. Bez ogródek. Nie zawsze ocena kogoś jest sprawiedliwa. Nie można wyciągać pochopnych wniosków.
Przeżyłam z moją tarczycą w świecie nieustannej presji na wygląd. Ale to dało mi znacznie więcej niż wolę walki i siłę. Dało mi inne spojrzenie na to, co robię i jak robię. Teraz odżywiam się zdrowo, bez presji i liczenia kalorii. Uważam, że wszystko jest dla ludzi. Jedzenie ma służyć zdrowiu, oraz temu żeby dawało siłę. Ma też być przyjemnością, ehh i tu znowu chyba to powinno być na pierwszym miejscu. Nie mam już depresji związanej z tym, że zjadłam coś, czego nie powinnam. Wcześniej nie potrafiłam zasnąć z tego powodu. Jednak ta cała tarczyca nie jest taka zła. Trzeba tylko ją oswoić... I sprawić żeby się dostosowała.
Cool Down
Cały czas robię swoje i życie otwiera przede mną nowe horyzonty i stanowiska pracy. Do przodu, cały czas do przodu.
Od roku pełnię funkcje menadżera fitness. I jest wspaniale!
Stretching
Cały czas staram się aby ludzie, którzy przychodzą na zajęcia, znaleźli to coś... Oderwanie się od kłopotów, przyjazne słowo, uśmiech, motywacje, a może i inspirację do jakiejś zmiany? Może to być zaczęcie aktywności fizycznej, zmiana odżywiania. Mam nadzieję, że też uda mi się kiedyś kogoś zainspirować do fitnessu, ćwiczeń, nowego stylu życia a może i nowego zawodu? A może to już się udało? :)
Mamy więcej siły, niż się nam wydaje.
Fitness otwiera teraz bardzo dużo perspektyw. Istnieją różne rodzaje zajęć. Jedne wycisną z nas siódme poty, inne zrelaksują...
Każdy znajdzie coś dla siebie, najważniejsze, żeby to była radocha a nie męczarnia!
Dziękuję za uwagę
Marta
Więcej Marty znajdziecie na facebooku: Marta Sułek - Fitness & Gym
A kim wy się inspirujecie?
Mieć prawdziwą pasję to skarb. Jeżeli ma ona stać się sposobem na życie, potrzeba mnóstwo uporu i konsekwencji. Gratulacje dla Marty!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Upór i do przodu :)
UsuńOj, naprawdę mnie podniosłaś na duchu dziewczyno! I powiem Ci Marto, że jesteśmy do siebie podobne. Też jestem po FP oraz miałam problemy z tarczycą. Okropna choroba! Odechciewa się żyć i chciałoby się przespać całe życie. Dobrze, że miałaś pasję i robiłaś swoje! Podziwiam Cię!
OdpowiedzUsuńOoo..to sporo nas łączy :) Fakt, senność to drugie nasze imię ;)
UsuńBardzo inspirujące. Mnie zwłaszcza w kwestii walki z tarczycą, oj daje mi się już za bardzo we znaki i zaczyna rządzić moim postrzeganiem. Głupio tak, zwłaszcza, że wiem, że dopiero będzie regulowana i leczona.
OdpowiedzUsuńTak, tarczyca potrafi nieźle namieszać. Ale potrzeba trochę czasu, by ją uregulować i wszystko wróci do normy :)
UsuńŚwietny post! Ja po ciąży strasznie przytyłam i jak najszybciej chciałam wrócić do formy. Wtedy to zaraziłam się ćwiczeniami i zdrowym odżywianiem. Na początku tak jak Ty obsesyjnie liczyłam kalorię i nie mogłam spać, gdy popełniłam jakiś grzech. Ale teraz już mi przeszło i dopiero zauważyłam jak przyjemne może być zdrowe odżywianie. Gratuluję uporu i zawziętości! Brawo!
OdpowiedzUsuńTrzeba trochę cierpliwości, żeby zdrowo schudnąć... Ja przytyłam w miesiąc 10 kg :/ A żeby potem zeszła opuchlizna potrzebowałam prawie roku... A teraz na luzie bawię się zdrowym odżywianiem, jak Ty :)
UsuńBardzo pozytywny post. Gratuluję że pomimo choroby nie poddałaś się i robisz nadal to to kochasz. Życzę dalszych sukcesów. Pozdrawiam Gosia
OdpowiedzUsuńDziękuję, nie było łatwo, ale do przodu, do przoduuu :) Pozdrawiam!
UsuńNajważniejsze by wiedzieć co się chce w życiu robić i co się kocha. Jak już człowiek to wie to wszystko staje się dużo łatwiejsze :)
OdpowiedzUsuńTak! I nie patrzeć na to, co mówią inni :)
UsuńMamy więcej siły niż nam się wydaje - święta prawda! Ostatnio aż za często się o tym przekonuję :)
OdpowiedzUsuńWielki potencjał, który w nas drzemie. Trzeba go odnaleźć i jest dużo łatwiej :)
UsuńDziękuję za miłe słowa! Widzę, że nie tylko mnie tarczyca dała się we znaki ;) Grunt to robić swoje, zdrowo się odżywiać i się nie dać ;) Podobno tarczyca regeneruje się jak wątroba, więc jest nadzieja! :D Słyszałam jeszcze, że trzeba sobie dogadzać :D Trzymam za nas kciuki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marta
Bardzo inspirujący i motywujący wpis ;) trzeba żyć z pasją a wtedy wszystko da się zrobić. Gratulacje Marta trzymaj tak dalej pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo i pozdrawiam :D
UsuńCała masa motywacji i pozytywnej energii bije z tego wpisu :)
OdpowiedzUsuńStarałam się :D Dzięki!!! :D
UsuńCiekawa strona. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńO Cudownie :) <3
OdpowiedzUsuń