czwartek, 9 lipca 2015

Gdzieś w nas drzemie taka siła…




Gdy sparszywieję znów-zamknij się w sobie, zaciągnij rolety powiek, gdy sparszywieję znów - chwyć się cieniutkiej niteczki pewności, że minie – to minie. Był już poniedziałek, jest środa. Gdzieś właściwie umknął mi wtorek. Wydaje się, że spędziłam go odpędzając resztki niewyspania na jakiś muzycznych wyspach lat 80-tych i zaczytując się w bibliotekowych  specjałach. To by tłumaczyło poranne emocjonalne rozmemłanie i głupią potrzebę zrobienia retrospekcji  i rozpaczliwego łapania się później za głowę.

Panta rhei. I oby to była prawda, bo po zajrzeniu do moich tekstów  sprzed miesiąca albo dwóch wstecz, policzki płoną mi z gorąca i bynajmniej nie jest to spowodowane rosnącą lipcową temperaturą za oknem. Coś, co kiedyś wydawało się fajne, a przynajmniej sensowne - wydaje się później niewypałem.  Ostatnio pochłaniam słowa. Wsiąkają we mnie jak deszcz wsiąka w spragnioną wody glebę. Dotykam słów i staram się je kształtować, dostosowywać  do mojego przekazu, do mojej potrzeby. Czasami słowa się wymykają i czuję, że coś ważnego staje się nagle ulotne, nie do złapania.  Jak po ostrym biegu czasami braknie Ci tchu. Czasami też psuję słowa i strasznie mnie to boli.

Jestem już w zupełnie innym miejscu niż jeszcze miesiąc  temu, tydzień temu, niż wczoraj.  I to  miejsce będzie za miesiąc, za tydzień, za dzień już bardzo daleko. I nagle gdzieś zatrzymuję się, dopadają mnie wątpliwości. Czy ja się nie ośmieszam? Czy idę w dobrym kierunku? Może to, co teraz robię, czego próbuję jest po prostu banalne? Może tylko marnuję czas.  Robię coś gorszego niż oglądanie się wstecz – oglądam się na boki i mam wrażenie, że jestem jakimś feralnym elementem, który wypadł nie wiadomo skąd i zupełnie tu nie pasuje. Że inni są dalej. Czasami wydaje mi się, że jestem na poziomie przedszkolaka.

Wszystko płynie. I my się rozwijamy. Tylko nikt nas nie uświadomił, że ten rozwój kosztuje. Czasami wstyd, czasami  zwątpienie, czasami nieprzespane noce, czasami zaniedbanie jakiegoś innego elementu w naszym życiu. I moment, gdy przeglądamy swoje wcześniejsze projekty z myślą: jak coś takiego mogło wyjść ode mnie?! Chcesz to wykasować, spalić, a na pewno z tego zrezygnować. I nie przyznawać się do tego. Tylko nie zawsze uświadamiasz sobie, że to, co Ci się kiedyś tak podobało a teraz patrzysz na to z obrzydzeniem i przerażeniem, jest najważniejszym świadectwem, że Ci się udaje, że jesteś o jeden etap wyżej, krok dalej. Że to oznacza, że widzisz swoje błędy, że działasz już w innym stylu, że oznacza to, że Ci zależy.

Każdy w nas coś w sobie ma. Wcale nie jesteś taki szary i schowany, jak Ci się wydaje. Wcale nie jesteś sam jeden z innej układanki,  z innej bajki. Może każdy z nas po prostu jest innym fragmentem i nie musimy się nigdzie wpasowywać. Gdzieś w nas drzemie taka siła, o jakiej nie wiemy. Nagle okazuje się, że znajdujesz się w sytuacji, w której wcześniej w ogóle siebie nie wyobrażałeś i radzisz sobie. I okazuje się, że to pestka. Mała śmieszna pestka.

Mamy w sobie taką siłę… i mamy też pasję. Pasję, która prowadzi nas dalej przez ścieżkę. Bo jeżeli coś jest Twoim powołaniem, to samo do Ciebie przyjdzie. Prędzej czy później do tego wrócisz.  

Mamy w sobie taką siłę, która nie da nam się cofnąć. Która popycha nas do przodu. Która sprawia, że gdy przychodzi porażka, to po wypłakaniu całego rozczarowania, bierzemy się od nowa do dzieła. Mamy w sobie jakiś pęd do rozwoju.

Nie skreślajmy siebie. Nie dajmy też skreślić się innym. Słuchajmy krytyki, ale tylko konstruktywnej. Ktoś kiedyś powiedział, nie pamiętam już kto, że lepiej być na najniższym stopniu właściwej drabiny, niż na najwyższym niewłaściwej.

Wiecie, że The Beatles, kiedy poszukiwali kogoś kto w ich zainwestuje usłyszeli, że „ich brzmienie się nie podoba, a gitara wychodzi z mody”?

Każdy z nas ma w sobie wielką siłę. Więc pora wydobyć ją z siebie. Siłę i uśmiech. I nawet jak będzie ciężko, będą się z nas śmiali, a czasami będzie nam wstyd – nie zawracajmy z drogi! Ta droga dokądś prowadzi.


16 komentarzy:

  1. To o drabinie bardzo mi się podoba.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cały czas próbuję sobie przypomnieć gdzie i od kogo mogłam to słyszeć... ale jakoś nic mi do głowy nie przychodzi. W każdym razie też mi się spodobało do takiego stopnia, że utkwiło mi w głowie.

      Usuń
  2. Kochana czy mogę mieć dla ciebie kilka rad? Weszlam tutaj z FB z blogowej grupy wsparcia.

    OdpowiedzUsuń
  3. " I my się rozwijamy. Tylko nikt nas nie uświadomił, że ten rozwój kosztuje. Czasami wstyd, czasami zwątpienie, czasami nieprzespane noce, czasami zaniedbanie jakiegoś innego elementu w naszym życiu. I moment, gdy przeglądamy swoje wcześniejsze projekty z myślą: jak coś takiego mogło wyjść ode mnie?! " - dokładnie! U mnie najczęściej przychodzi zwątpienie, czy to co piszę, ma jakikolwiek sens? czy to się komukolwiek podoba? itd.
    "Gdzieś w nas drzemie taka siła, o jakiej nie wiemy. " - ja wciąż szukam mojej siły i liczę, że kiedyś mi się uda, nie zamierzam się poddawać.
    A o Beatelasach słyszałam, podobną historię ma J.K. Rowling - też nikt nie chciał wydać jej książki,a teraz chyba większość dzieci słyszała o Harrym Potterze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno znajdziesz! :) Ale widzisz - sens ma, tylko wymaga ogromnej pracy czasami. Dużo jest takich historii (i całe szczęście!) - i Disney został kiedyś wyrzucony z pracy w gazecie. Zarzucono mu "brak wyobraźni" :)

      Usuń
  4. Grunt to chcieć wychodzić z własnego cienia i uczyć się na błędach. Bez tego rozwoju nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  5. Każdy z nas ma w sobie ogromną siłę! ;) Trzeba tylko w siebie wierzyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierzyć i po prostu się starać. I ufam, że to wystarczy :)

      Usuń
  6. Oj tak, znam to dokładnie . A po co mi to? A jaki jest sens? Ośmieszam się? To głupie co robię. Po co mi ten blog? Co rusz muszę sobie przypominać, że po prostu robię to co lubię, nawet jesli to nie jest do końca tak perfekcyjne jak bym chciała. Niestety wciąż nikt z moich bliskich i znajomych nie wie o moim blogu, nie ujawniam się. Ciągle mam obawy, nie dojrzalam jeszcze do tego.
    Twój ostatni akapit "kradne" jako cytat motywacyjny. :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. no właśnie, ja bardzo nie lubię czytać tego co napisałam, zwłaszcza od razu po napisaniu..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jeszcze po napisaniu jestem za bardzo "otumaniona". Dociera do mnie niestety dużo później.

      Usuń
  8. Ja właśnie doszłam do takiego etapu w życiu, że niczego z przeszłości nie żałuję. Bo suma moich doświadczeń ukształtowała mnie taką, jaką jestem teraz :D

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że tu dotarłeś. Rozgość się. Zaparz sobie herbatę. Jeżeli czytając te bzdety chociaż raz się uśmiechniesz że życie nie jest takie złe na jakie wygląda - to znaczy, że mi się udało. Jeżeli spodobało Ci się tu i czujesz niedosyt, możesz kliknąć w Zamiast burzy na facebooku, a ja w zamian będę Ci zapewniać jeszcze więcej rozrywki! A jeśli chcesz i mi sprawić przyjemność, będzie mi miło, jak zostawisz jakiś ślad po sobie.