poniedziałek, 27 lipca 2015

Może i jestem świnką. Ale tylko Twoją.



Na Wyspach Oceanii krąży taka bajka:

"Działo się to w takich czasach, kiedy wszystkie zwierzęta żyły ze sobą w wielkiej zgodzie.  Potrafiły też mówić ludzkim głosem. A więc było to dawno, bardzo dawno temu. Historyjka, którą za chwilę przeczytacie, wydarzyła się w buszu. W samym środku dzikiego buszu żyła świnka o imieniu Pongi. Była naprawdę malutka i miała różową, delikatną skórkę. Wyglądała jak zabawka. Inne zwierzęta bardzo ją lubiły i opiekowały się nią. Jedno przez drugie prześcigało się w okazywaniu jej swojej sympatii. Znosiły jej ulubione przysmaki.
– Pongi, mam dla ciebie orzeszki. Przyniosłem je z dalekich stron – mówiąc to rajski ptak z dumą wystawiał pierś i majestatycznie rozkładał długi ogon.
– A ja mam dla ciebie dzikie banany. Lubisz je, prawda? – puszył się kazuar.
– Bardzo wam dziękuję, drodzy przyjaciele. Przykro mi, ale ja nie mam nic, co mogłabym wam ofiarować – odpowiadała zakłopotana świnka.
– Niczego też od ciebie nie oczekujemy. Jesteś przecież malutka, a my bardzo cię kochamy. Chcemy się tobą opiekować. Chodźmy się razem bawić – prosiły.
    Świnka chętnie na to przystawała. Do zabawy przyłączały się wszelkie inne leśne stworzenia – dziobaki, kolorowe papugi... Było naprawdę miło i wesoło.
    I tak beztrosko płynęły dni i miesiące... Z czasem jednak mała Pongi wyrosła. Jej delikatna, różowa skórka stała się teraz szorstka i przybrała brudnoszary kolor. Nie była już tak piękna jak kiedyś. Teraz z każdym dniem ubywało jej przyjaciół. Aż w końcu została sama. Nikt nie miał dla niej czasu, nikt jej nic nie przynosił, nawet wtedy, gdy była głodna. Świnka poczuła się odrzucona i samotna. Chodziła smutna i zamyślona. Tęskniła za prawdziwym przyjacielem – takim, dla którego nie będzie ważny jej wygląd. Niestety, nikogo takiego nie było w pobliżu. Postanowiła więc uciec gdzieś daleko.
     Pewnego dnia, nie oglądając się za siebie, ruszyła w drogę. Z trudem przedzierała się przez bujne zarośla, raniła boki, opadała z sił, ale wciąż szła do przodu. Wierzyła, że gdzieś daleko czeka na nią prawdziwy przyjaciel. W końcu jej marzenie się spełniło. Po wielu dniach trudnej wędrówki, zupełnie wyczerpana, znalazła się na polanie, na której stała mała chatka, z której wyszedł człowiek.
– A cóż to za stworzenie? Jeszcze nigdy nie widziałem czegoś równie pięknego – powiedział na widok świnki. – Jesteś trochę zaniedbana, ale jeśli zostaniesz ze mną, już ja się tobą zaopiekuję.
    Mężczyzna ostrożnie wziął Pongi na ręce. Zaniósł do chaty, nakarmił i opatrzył rany. Świnka spojrzała na niego z wdzięcznością i pomyślała: „Tak, to jest on, mój przyjaciel”. Od tamtej pory minęło wiele, wiele czasu, ale dla Papuasów świnie wciąż są największym skarbem. Troszczą się o nie jak o członków rodziny. Nawet najmniejsza świnka ma swoje imię i – choć wszystkie biegają razem – każdy doskonale wie, która do kogo należy."


Cztery morały z bajki:

1) Przyjaciel lubi Cię bez względu na wszystko. Po prostu Cię lubi. Nie jest z Tobą tylko wtedy, kiedy jesteś na szczycie - jest też wtedy, kiedy go naprawdę potrzebujesz. I Ty też dbaj o niego.

2) Nawet jeżeli opadamy już z sił warto iść do przodu, bo u celu może się spełnić nasze marzenie.

3) Tu jest miejsce na Wasz morał. Zostawić go możecie w komentarzu pod spodem.

4) Czwartego morału nie ma, ale nie chciałam żeby wpis był za krótki.

Kurtyna.


 


9 komentarzy:

  1. Otwórz się na ludzi, zmieniaj otoczenie, poznawaj nowe osoby. Nigdy nie wiadomo gdzie spotkasz prawdziwych przyjaciół. - to moj morał z tej bajki. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cuuuudowna! wzruszyłam się. Fantastyczna bajka/niebajka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna opowieść:) Jeden z wniosków, jakie mi się nasunęły po jej rzeczytaniu brzmi: nie oceniaj innych po wyglądzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak! Chociaż czytałam, gdzieś, że tego się nie da do końca uniknąć. Patrzymy i bezwiednie nasz mózg odczytuje sygnały - czy można komuś zaufać czy nie. Później można z tym walczyć, ale pierwszego odruchu podobno nie da się zatrzymać. Pierwotna natura.

      Usuń
  4. Bajeczkę czytałam z uśmiechem na twarzy, fajna historyjka lubię takie ukryte metafory. Teraz jako mama będę mogła przy rodzinnym stole rzucać takie opowiastki i stymulować moich ukochanych do rozważań - dziękuję. Mój morał jest taki - pod wpływem różnych życiowych doświadczeń, często możemy wydawać się oszpeceni (zmęczeni fizyczną pracą, chorobą, przeżyciami które pozostawiają swoje ślady) jednak, gdy zajrzymy w głąb naszej duszy nadal jesteśmy tak samo piękni jak w dniu narodzin :)

    OdpowiedzUsuń
  5. 48 year old Research Nurse Phil Nevin, hailing from Thornbury enjoys watching movies like Blue Smoke and Backpacking. Took a trip to Sacred City of Caral-Supe Inner City and Harbour and drives a Ferrari 340/375 MM Berlinetta Competizione. swietna strona

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że tu dotarłeś. Rozgość się. Zaparz sobie herbatę. Jeżeli czytając te bzdety chociaż raz się uśmiechniesz że życie nie jest takie złe na jakie wygląda - to znaczy, że mi się udało. Jeżeli spodobało Ci się tu i czujesz niedosyt, możesz kliknąć w Zamiast burzy na facebooku, a ja w zamian będę Ci zapewniać jeszcze więcej rozrywki! A jeśli chcesz i mi sprawić przyjemność, będzie mi miło, jak zostawisz jakiś ślad po sobie.